Nie ma szans na wyeliminowanie z życia wszystkich zagrożeń, ale można być lepiej na nie przygotowanym i szybciej reagować. Do tego potrzebna jest informacja. Liczę na to, że projekt Bezpieczny Polak, będzie działał tak, jak zapowiadają to twórcy. Bezpieczeństwa nigdy za wiele. ↓ rozwiń opis! ↓🔥WIĘCEJ CIEKAWYCH FILMIKÓW😱 ZOSTAW LAJKA W GÓRE👍 🌐SOCIAL MIEDIA🌐 ️informacje na temat kiedy live i filmy i tak dalej są moim Instagramie Fraza „Polak na wakacjach” nie wzięła się z niczego. Niektórzy wypracowali bardzo specyficzny schemat zachowań, dzięki któremu nie ma problemu z rozpoznaniem naszych rodaków w wakacyjnych kurortach. W rozmowie z portalem „Kobieta WP” o wakacjach all inclusive opowiedziała Kinga. Dla 29-latki to był pierwszy wyjazd zagraniczny. Mam dla pana miłą informację. Muszę najpierw zweryfikować czy informacje, które pan podał były prawdziwe. Proszę powiedzieć w jakich krajach był pan ostatnio na wakacjach w celu weryfikacji. Odpowiadam pani w jakich i nagle dostaję informację. Gratuluję – wygrał pan wycieczkę na Teneryfę dla całej rodziny. . Do sezonu wakacyjnego niby daleko, ale w głowie już pojawia się pomysł planowania. Dylematów przy tej okazji może być wiele: morze czy góry? Polska, Europa czy zmienić kontynent? Wyjazd kupiony wcześniej czy Lasty? Środek sezonu czy przed albo po? Wyjazd grupowy czy samotna podróż w nieznane? Innymi słowy, zanim gdzieś pojedziesz musisz się napocić i podjąć męską decyzję już na samym etapie planowania wymarzonego urlopu. Jeśli na kolejny wywczas zaplanowałeś wyjazd w większym gronie, dobrze się zastanów kogo zaprosisz do wspólnej ekspedycji. Odpowiednio dobrana ekipa to klucz do sukcesu, a jak wiadomo każdy odpoczywa na swój własny sposób. Poniżej znajdziesz zestawienie różnych typów i cech podróżników, które warto wziąć pod uwagę zapraszając swoich znajomych do wspólnego wyjazdu. 15 typów Polaków, których spotkasz na wywczasie 1. All-inclusowicz – nie ważne gdzie, ma być słońce i basen Leżenie na piasku, darmowe drinki i stały dostęp to basenu to główne kryteria każdego wyjazdu. Ważne, by hotel był z dostępem do morza, choć i tak wejdzie do niego może raz, by zanurzyć dużego palca u stopy i sprawdzić temperaturę wody. W trakcie wyjazdu wypija hektolitry alkoholu i pochłania tonę jedzenia (przecież za darmo, to trzeba brać). Lodu unika jak ognia, by nie dostać zemsty Faraona. Główne atrakcje to wylegiwanie się na basenie lub plaży. Namówienie go na jakikolwiek wysiłek jest odbierane jako zamach stanu. Największy wysiłek w ciągu dnia to wyprawa po świeżą dostawę toastów do snack baru oraz szybka wizyta na basenie o 6:00 rano by na biegu zarezerwować 5 leżaków swoim ręcznikiem. I tak zwlecze się z łóżka o 12:00, ale rezerwacja została już dokonana. Atrakcje miasta ogląda jedynie z autokaru z/na lotnisko lub przewodniku. Główny cel all-inclusowicza to opalenizna typu heban, tak by znajomi mogli gratulować. Im ciemniejszy odcień skóry, tym większy szacunek dzielnicy. 2. Organizator – performator Zaplanował wycieczkę na pół roku w przód, zanim kupił bilety lotnicze. Wszystko jest dokładnie przemyślane i wyliczone. Modele ekonometryczne to pikuś przy excelowym projekcie Organizatora. Nawet postoje na sikanie są skrupulatnie wyliczone i przeanalizowane przez użycie pivota. Wywczasowicz jest przygotowany dosłownie na wszystko – posiada plan, A, B i C. Jeśli coś idzie niezgodnie z harmonogramem dnia dostaje ataku padaczki. Każda ingerencja w plan wywołuje piekło na ziemi i spotyka się z wielką krytyką – lepiej nie wchodzić w dyskusje z Organizatorem. 3. Dusigrosz – dużo, tanio, Tesco Dusigrosz jest prawdziwym Januszem biznesu, zawsze wynegocjuje najlepszą cenę i wyszuka największe promo. Swoje zdolności negocjacyjne wykorzystuje na każdym kroku i w każdej sytuacji. Najchętniej nocowałby u kogoś za darmo, dlatego często wybiera opcje Couchserfing’u. Podróżowanie na krzywy ryj nie jest nowością. By zaoszczędzić 5 zł decyduję się na 10 godzinną podróż pociągiem 3 klasy z dostawka przy kiblu, by przez lata opowiadać o swoich przedsiębiorczych skillach. Często podróżuje ze swoim jedzeniem, przecież nie będzie przepłacać na stołowanie się w restauracji. Poznasz go po specyficznym zapachu czasonku roznoszącym się po całym hostelu, gdyż przyszedł czas na ugotowanie Wodzionki. Zmuszony do pójścia do knajpy z resztą grupy, zamawia wodę i to najlepiej z kranu (bo za darmo), by przy nadarzającej się okazji dokończyć niedojedzone frytki. Niezależnie od typu i długości podróżny, cały swój dobytek zmieści w kabinówce, zaś w drogę powrotną przekazuje souveniry pozostałym wywczasowiczom z prośbą o przechowanie (bagaż nadawany to dla niego za duża rozrzutność). 4. Lokalny Głodomor – grupowy odkurzacz Maniak lokalnych rarytasów, im ostrzejsze potrawy tym lepsze i wzrasta fejm społeczny. Testuje każdy lokalny przysmak nawet jeśli są to zwęglone kopyta czy koguci pazur. Stuletnie jaja, stek z psa, nie robią na nim wrażania – im dziwniej tym lepiej. Jego żołądek jest ze stali i przyjmie wszystko bez efektów ubocznych. Street food to “must have” każdej wyprawy. Z przerażeniem obserwujesz ile jest w stanie zjeść i jak szybko na nowo staje się głodny. Z obawy przed transformacją w Hulka, nosisz przy sobie zawsze zapasowego Snickersa, by w krytycznym momencie zaspokoić pierwszy głód Głodomora. 5. Fotojoker – niespełniony fotograf Dla dobrego zdjęcia zrobi wszystko. Dorwawszy strategiczne miejsce do zrobienia pamiątkowej foty, nie odpuści dopóki nie na trzaska 50 zdjęć tego samego kadru (co tam inni turyści “jestę fotografę”). Podróżuje zazwyczaj ze swoją muzą, która wiernie pozuje mu do tego samego kamienia. Do dziś zastanawiasz się, jak to możliwe, by za każdym razem produkować “uśmiech numer 5” i że na ich twarzach nie pojawiają się zmarszczki mimiczne. Kiedy myślisz, że lokalna atrakcja już zaliczona, Fotojoker dopiero się rozkręca i zaczyna ponowną sesję, tym razem z innej perspektywy (wszystko w trybie automatycznym ofc.). Zawsze przygotowany do dużej ilości zdjęć, w końcu tacha ze sobą cały mandżur z zapasowymi kartami pamięci, statywem, blendą i power bankiem. 6. Animal lover – dotknie każde zwierzę Każde napotkane zwierzę stanowi największa atrakcję wyjazdu. Nawet żuk gnojownik potrafi skutecznie zatrzymać podróżnika na parę ładnych godzin. Animal Lover jest jak Noe na drewnianej Arce, wszystkie zwierzęta chce zabrać ze sobą, nakarmić i się nimi zaopiekować. Im większe zwierzątko tym, trzeba dać więcej miłości. Wycieczka nie może ruszyć dalej póki wszystkie psy w wiosce nie zostaną nakarmione, a koty chociaż pogłaskane. 7. Burżuj – szlachta się bawi na koszta nie paczy Jeździ tylko do najdroższych i najbardziej prestiżowych kurortów. Lampka Moeta w trakcie lotu helikopterem nad Wielkim Kanionem to chleb powszedni. Każda atrakcja jest oczywiście skrupulatnie relacjonowana na wszystkich możliwych kanałach social media, by zwykły śmiertelnik był w stanie poczuć przepych i bogactwo. Burżuj nie chodzi, burżuj jest noszony. Wszystko dostaje na tacy i nigdy nie stoi w kolejce. Zawsze przygotowany na rewię mody. Na każdy wywczas zabiera ze sobą 3 sowicie wypchane torby Louis Vuitton, przecież nie założy 2 razy tej samej koszulki, jak jakiś dziad, a na fotach trzeba wyglądać. 8. Bezkoszulkowiec – konkurs na klaty Jeśli myślałeś, że zwiedzanie w klapkach Kubota z zaciągniętymi skarpetami do kolan, to wiocha, Bezkoszulkowiec szybko rozwiewa ten mit. Ten typ, po prostu nie lubi nosić koszulek. Nie ma znaczenia czy siedzi w samolocie, czy penetruje starożytną świątynię – koszulka jest po porostu elementem zbędnym (szybko się brudzi i utrudnia uzyskanie jednolitej opalenizny). W brew pozorom, bezkoszulkowce nie posiadają sześcio-paka na swoich brzuchach. Na świat wychodzą “zaniedbane Stefany” z 10-letnim boilerem, ale grunt to akceptować się i nie zważać na estetykę i kulturę miejsca. Niech żyje wolność ubraniowa! 9. Bezpieczniak – ubezpieczony na wszystko Maniak chuchania i dmuchania na wszystko. Przeczyta każda instrukcję, wykupi każde ubezpieczenie i 4 razy sprawdzi czy w wynajmowanym samochodzie są sprawne pasy bezpieczeństwa, aktualny przegląd techniczny, wystarczająca grubość bieżnika w oponach i czy numer seryjny podwozia się zgadza. Nawet podróżując promem, ma na sobie kapok. Nigdy nie wsiada do windy. Zna na pamięć statystki ofiar śmiertelnych w najbliższych rejonach. Na każdy wyjazd jeździ z 5 portfelami (3 pustymi – dla złodziei). Nauczony doświadczeniem, chowa pieniądze we wszystkich zakamarkach torby, po czym po przyjeździe do domu odnajduję zapomniane 50$ schowane w apteczce pomiędzy plastrami, a stoperanem. Bezpieczniak nie lubi życia na krawędzi i spontanicznych wypadów, dlatego kurczowo trzyma się przewodnika i koncentruje na najpopularniejszych atrakcjach turystycznych. 10. Komórkomaniak – bez telefonu ani rusz Cały czas chodzi z nosem w telefonie. Brak zasięgu to jak koniec świata. Cierpi na chroniczny lęk przed utratą Internetu, a hotel bez darmowego WIFI powinien być zburzony. Wszelkie problemy z załadowaniem się news feeda z facebook’a grożą migotaniem przedsionków. Bez telefonu jest, jak bez ręki: ma tam mapy, listę atrakcji, nawigację, translatora, rankingi knajp i szereg aplikacji, które umożliwiają mu penetrację nowych rejonów. Lubi porównywać zdjęcia z Instagrama z obrazem w rzeczywistości, przez co, często czuję się rozczarowany i oszukany. Zawsze ma przy sobie naładowany powerbank, a tak na wszelki wypadek. 11. Party animal – lokalny król melanżu Party animala najpierw słychać, później widać. Przy odpowiednim nastroju zamienia się w Pawiana, którego nadrzędnym celem jest rozkręcenie pozostałej ekipy i uderzenie w gruby melanż. Kac Vegas w Bangkoku to tylko b4 w porównaniu do jego wybryków. Wywczasowicz już pierwszego dnia potrafi zniknąć na parę dni bez wcześniejszego komunikatu. Telefonów nie odbiera, bo przecież dobrze się bawi. Po 3 dniach wraca z chorobą pustego portfela, ale bogatszy w nowe znajomości i niespotykane historie. To nic, że pozostali wywczasowicze umierają w panice i strachu, melanż rządzi się innymi prawami. Teksty w stylu “na wyjeździe się przecież nie liczy” albo “gole strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie” są na porządku dziennym. 12. Jeronimo – życie na krawędzi Łowca przygód i adrenaliny. Niczym le’parkourowiec pokonuje każde przeszkody, im wyższa i bardziej niebezpieczna, tym lepiej. Na każdym wywczasie musi skoczyć na bungee, włożyć głowę do paszczy lwa lub wykonać taniec z pochodniami. Adrenalina i hazard to jego drugie imię. Często wchodzi w dziwne zakłady z lokalesami np. o to czy przechytrzy byka na corridzie. Po zrealizowaniu zadania szybko się nudzi i desperacko szuka innej rozrywki, by zdobyć atencję pozostałych uczestników wywczasu. Szkoda czasu na powtarzanie tych samych rzeczy, lepiej chodzić gołymi stopami po jeżowcach albo obłożyć się meduzami. 13. Kulturalny maniak – penetruje wszystkie muzea Wycieczka bez zaliczenia wszystkich kościołów to czas stracony. Nie ważne, że przy 15 obiekcie reszta wycieczki dzięki niemu wie więcej o wszystkich kościołach w regionie niż lokalny przewodnik. Z uporem maniaka ciągnie ekipę do odwiedzenia kolejnej świątyni, która tym razem różni się odcieniem podłogi w prezbiterium. Kulturalny maniak jest bardzo spostrzegawczy, z łatwością zauważa ściemę i podrobione cegiełki. Niczym archeolog jest w stanie przy jednym spojrzeniu określić dokładny rok powstania budowli. Słysząc słowa”renowacja” lub “muzeum nieczynne” dostaję wysypki na ciele i zalewa go złość. 14. Niedoszły wywczasowicz – dużo mówi, mało robi Zawsze chętny na podróże, często sam wypytuje o wycieczki i błaga o dołączenie do grupy. Gdy przychodzi co do czego nagle (dziwnym zbiegiem okoliczności) w tym samy terminie wypadają mu TURBO ważne rzeczy do zrobienia. Teksty w stylu: “Sorry, jednak nie mogę z Wami jechać, bo równo za 3 tygodnie muszę zrobić pranie” stają się już oczywistością. Po podróży wiecznie marudzi, że żałuje, że nie pojechał, ale już od paru miesięcy miał zaproszenie na pogrzeb ciotki. Oczywiście na kolejny wywczas jedzie na 100 PRO – już spakował walizkę. 15. Janusz moczymorda – wakacje na gazie Wisienką na torcie pozostaje Janusz moczymorda, który zawsze zadba o niezbędne trunki podczas każdego wywczasu. W swoim bagażu podręcznym trzyma głównie owinięte w ręcznik lub ciuchy litrowe butle alkoholu, zabezpieczone bardziej niż bomba jądrowa, żeby tylko nic się nie potłukło i nie daj Boże wylało. Jeszcze nie zdąży przekroczyć strefy odprawy, już jest po porannym browarku i czystej setce (niby to “na odwagę”). Największa atrakcja to zwiedzanie lokalnych browarów i muzeum wódki, koniecznie z opcją degustacji. Cierpi na pijacką demencję, a w trakcie wywczasu jego przełyk zamienia się w gigantyczny zlew: remix, browar, wóda, gin jest grany każdego dnia. Zadziwiająco dobrze nawiązuje kontakt z lokalnymi ludźmi, w końcu gin z tonikiem rozwiązuje mu język. Zna na pamięć wszystkie lokalne drinki i niczym Wiesław Wszywka, jest w stanie udzielić stosownej rekomendacji w kwestii doboru alko. Każdy miejscowy Specjał jest pijalny i należy go spożywać dosłownie wszędzie. Słowo na koniec Myślę, że każdy z nas jest wstanie znaleźć swoje cechy w powyższych przykładach. Mamy tylko nadzieję, że po tym poście nasi najbliżsi znajomi się nie obrażą i nadal będę chętni na wspólne podróże z nami = miksem Organizatora-Animal Lovera-dusigrosza-jeronimo oraz Organizatora-komórkomaniaka-lokalnego głodomora-burżuja. A czy Ty znasz jeszcze jakiś inny typ? Którym podróżnikiem jesteś? Natalia Kukulska ma troje dzieci, wśród których najstarszym potomkiem jest 19-letni Jan. Okazuje się, że chłopak wyrósł na prawdziwego przystojniaka, który na wakacjach wygląda… jak typowy Polak, co zresztą sam zaznaczył w swoim Kukulska z wielkim powodzeniem od wielu lat świeci triumfy na polskiej scenie muzycznej. Córka niezrównanej Anny Jantar regularnie nagrywa nowe płyty, bardzo intensywnie koncertuje, jak również wraz ze swoim małżonkiem realizuje wiele ciekawych projektów muzycznych. Grafik piosenkarki jest wypełniony po brzegi, jednak Natalia zawsze ma czas dla swojej rodziny, która jaj sama twierdzi, jest dla niej Natalia od 19 lat jest w szczęśliwym związku małżeńskim z Michałem Dąbrówką, z którym ma trójkę cudownych dzieci. Dwie córki, 14-letnią Annę oraz 2-letnią Laurę. Mało kto wie, że wokalistka ma także dorosłego syna Jaśka!Jan Dąbrówka skończył już 19 lat i wyrósł na nieziemskiego przystojniaka. Syn Natalii nie jest jeszcze tak medialny jak jego rodzice, jednak wszystko na to wskazuje, że młodzieniec ma spore szanse na wielką karierę w sieci. Jan wkleja sporo fotek na Instagramie, a ostatnio pochwalił się nawet pierwszym znakomitym zdjęciem z wakacji, na którym zaprezentował swoją urodę. Tym razem Jan zapuścił brodę i wąsy, przez co nie przypomina chłopaka z wcześniejszych dorosły Jan wygląda jak… typowy Polak na wakacjach. 19-latek ma na głowie kapelusz oraz ciemne okulary, w takim kamuflażu z zarostem i w wakacyjnym stroju nie jest podobny do swoich sławnych jaki jest Syn Natalii Kukulskiej na wiejskiej zabawie! Jan Dąbrówka ze śliczną partnerką nieźle zaszaleli ze strojami!Zobacz: Natalia Kukulska o występie córki na koncercie pamięci Anny Jantar. Tak widzi jej muzyczną karieręZobacz: Natalia Kukulska pokazała szałowe zdjęcie ze studniówki syna! 19-letni Jan wyrósł na filmowego przystojniaka! 19-letni syn Natalii Kukulskiej na wakacjachJan Dąbrówka - InstagramJan Dąbrówka - InstagramKuba GórskiFan opery, ładnych nóżek i dobrych, kolorowych napojów. Typowy Polak na wakacjach czyli siedem grzechów głównych Polaków na wyjeździe. Który najgorszy? Ciągłe narzekanie na wysokie ceny, kradzież ręczników z hotelu, a może to, po czym poznajemy naszych rodaków - skarpetki do sandałów? Grupa ZPR Media sprzeciwia się głoszeniu opinii noszących znamiona mowy nienawiści przepełnionych pogardą czy agresją. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, powiadom nas o tym, klikając zgłoś. Więcej w REGULAMINIE Nasi Partnerzy polecają Strona główna Styl Porady Główne grzechy Polaków na wakacjach. Za co najbardziej wstydzimy się za naszych rodaków za granicą? GŁOSUJ! Imiona Janusz i Grażyna stały się już synonimem polskiego obciachu i są wykorzystywane do opisywania zabawnych, czasami żenujących zachowań z udziałem Polaków, którym przypisujemy brak towarzyskiej ogłady. Chociaż każda nacja ma swoje wady, dobrze jest przyjrzeć się najpierw swoim własnym i starać się ich pozbyć. Teraz jest na to dobry moment. Polskie dzieci wakacje spędzą przed blokiem! Przy okazji sezonu urlopowego powraca kwestia zachowania na wakacjach, czy to w kraju czy za granicą – w kontekście typowego Janusza i Grażyny – bardzo istotna. Co roku czytamy na forach internetowych wpisy na ten temat. Wypowiedzieć się o rodakach postanowiła także Dominika, jedna z naszych stałych czytelniczek. Dziewczyna niedawno wróciła z Chorwacji i po raz kolejny przeżyła rozczarowanie. Jej pobyt za granicą byłby dużo lepszy, gdyby nie wstyd za innych Polaków. Dominika postanowiła napisać maila do naszej redakcji. Chciałaby zwrócić uwagę czytelniczek na to, jakie świadectwo wystawiamy swoim zachowaniem obcokrajowcom. Ma nadzieję was uczulić na pewne kwestie. Dziewczyna zaprasza również do dyskusji i pyta się, co można zrobić, abyśmy nie musieli się wstydzić na wczasach za innych Polaków. - Kolejny wyjazd i kolejne rozczarowanie – zaczyna Dominika. – W tym roku było chyba jeszcze gorzej, a wszystko za sprawą Polaków. W ostatnie dni pobytu w Chorwacji przestałam się nawet przyznawać do tego, że jestem Polką. Zaczęło się już w samolocie. Nie mogło się tam obyć bez... picia wódki! Polscy Janusze uznali, że nie mogą zmarnować żadnej okazji do picia, a na dodatek myśleli, że są bardzo przebiegli. Przelewali wódkę z plastikowych butelek w plastikowe kubki. Czułam tę okropną woń, a pod koniec lotu o stanie upojenia alkoholowego świadczył rubaszny śmiech i głośne przekleństwa padające tu i ówdzie. Pomyślałam sobie, że nie zaczęło się dobrze. Dominika zwraca szczególną uwagę na przypadki zachowań, które przeszkadzały jej najbardziej. Tym, który zabolał ją najmocniej, było marnowanie jedzenia. - Polak wyjeżdżający na wakacje all inclusive myśli chyba, że nie może się zmarnować ani jedna złotówka. Dlatego korzysta z wszystkiego z nadmiarem. Wieczorami nie odstępuje od baru i próbuje różnego rodzaju alkoholi. Typowy Janusz. Pokrzykuje też głośno do swojej Grażynki, aby koniecznie podeszła i spróbowała. Przy posiłkach jest jeszcze gorzej. Ostatnio doszłam do wniosku, ze szwedzki stół wyzwala w Polakach to, co najgorsze. Przy każdym posiłku widziałam rodaków nakładających na ten sam talerz porcję mięsa, makaronu, frytek, a do tego ciasta! Kiełbaski przylegały do słodkości, a sos z makaronu przeciekał na owoce. Nie wiem, jak można było to jeść. Dobre było też używanie tej samej łyżki najpierw do ostrego sosu, a potem do jogurtu czy budyniu. Na sam widok skręcały mi się wnętrzności. Ludzie potrafili brać też na talerze pół bochenka chleba, a potem tego nie zjadali. Ich talerze uginały się pod jedzeniem. Idąc do stołu, gubili część pod nogami. Dobre były też ich komentarze. Podam jeden dla przykładu: „Nie rusz Grażynko, brudasy (o obsłudze – red.) posprzątają”. Oj wstydziłam się za rodaków, wstydziłam... Ale w tym wszystkim najgorsze było marnowanie jedzenia. To smutne: Polaków NIE STAĆ na wakacje! Zamiast odpoczywać - latem DORABIAMY... Dominika zwraca też uwagę na krytyczne komentarze. - Ile razy byłam na wakacjach, tyle razy słyszałam utyskiwania niezadowolonych Januszy, Grażyn i Brajanków. Śniadanie nie takie dobre, jak w Polsce. Podano za mało pieczywa. Zupa jest jakaś wodnista. Mały wybór alkoholu. Patrz Grażyna, jak nas oszukali, to diabelstwo jedne. W folderze była informacja, że do plaży jest tylko 100 metrów, a jest grubo ponad tyle. Ten ostatni komentarz jest kropka w kropkę zgodny z wypowiedzią Janusza, którego miałam nieprzyjemność spotkać na wakacjach. Polacy nie krępują się mówić na głos, a nieraz słyszałam, że obsługa posługuje się językiem polskim dość dobrze. Co muszą o nas myśleć, kiedy słyszą takie określenia jak „brudasy” czy „ciapaki”. O zajmowaniu leżaków, czy podsiadaniu się do rodaków, wylewnych powitaniach z nimi i propozycji wspólnej wódeczki już nie będą wspominać. To wszystko dobrze wiemy. Gorsza moim zdaniem jest... kradzież. Już nie dziwię się, że mamy opinię złodziei za granicą. Co kradną Polacy? Sztućce, ręczniki, mydło... Kilka razy byłam świadkiem tego przestępstwa. Nie wiedziałam, gdzie oczy podziać. Uderzyło mnie też pakowanie jedzenia do torebek. Na przykład ciasta. Zupełnie, jakby potem miało go zabraknąć. Kompletny brak wyczucia. Dziewczyna wspomina też o wykłócaniu się o lepsze warunki. - Polakom często nie podoba się pokój. Bo nie ma widoku na morze. Łóżko jest nie takie jak trzeba. Telewizor ma kilka lat. Czasami ich wykłócanie się bywa naprawdę żałosne. To przez nieznajomość języka. Do nieporozumień często dochodzi właśnie z tego powodu. Pojechałam na wakacje bez znajomości języka. Przeżyłam koszmar! Anonim Skarpety w sandałach naprawdę nie są najgorsze – podsumowuje Dominika. Typowy Polak na wakacjach to osobnik roszczeniowy, narzekający na wszystko, z pretensjami do całego świata. Do tego upojony alkoholem i otyły. W końcu trzeba się najeść za wszystkie czasy. Jedzenie dają za darmo... Wiem, że niektórzy nie mają obycia i są za granicą pierwszy raz. Może z czasem nabiorą ogłady. Tego nie wiem. Myślę jednak, że marnowanie jedzenia, krytykanctwo i kradzież to gruba przesada. Świadczy o braku podstaw dobrego wychowania. Moim zdaniem Polacy mogliby popracować też nad językiem. Czy tak trudno opanować podstawowe zroty dotyczące podróży? To prawda, że nie tylko my zachowujemy się źle. Niemcy na przykład słyną z podkradania leżaków, a Brytyjczycy z awantur i pijaństwa. Ale zacznijmy od siebie i pracy nad własnymi wadami. Może jak zaczniemy mówić o tym częściej, Janusz i Grażyna się opamiętają.

typowy polak na wakacjach